Tytuł polski :  Appleseed
Tytuł oryginalny :  Appleseed
Rok produkcji :  2004
Wytwórnia :  Geneon Ent.
Reżyseria :  Shinji Aramaki
Chara :  Masaki Yamada
Mecha :  Takeshi Takakura
Scenariusz :  Haruka Handa, Tsutomu Kamishiro
Rodzaj :  Film kinowy
Odcinki :  1
Wiek :  Kino młodzieżowe
Czas :  106 minut

Piękne kobiety i wielkie roboty
Jest rok 2137. Trzecia wojna światowa przeobraziła naszą planetę w gigantyczne cmentarzysko. Tylko tyle pozostało po potężnych, tętniących niegdyś życiem wielkich i dostojnych metropoliach. Mimo, że pod gruzami leżą miliardy ofiar, ta wojna toczy się nadal – walka o przetrwanie trwa nieustannie. Między ruinami strzelistych drapaczy chmur przemykają się cudem ocalali ludzie, cyborgi, roboty i wszelkiego rodzaju maszyny wojenne. W tej mrocznej, apokaliptycznej scenerii, każdy miłośnik gier komputerowych spod znaku lufy i mecha, będzie się czuł jak u siebie w domu.

Wygenerowane przez japońskich twórców trójwymiarowe animacje robią niesamowite wrażenie, szczególnie oglądane na wielkim kinowym ekranie. Panorama supernowoczesnego miasta Olimp wgniata w fotel, a sceny walk na jego ulicach powodują, że kurczowo zaciskamy palce na oparciu naszego siedzenia i napinamy wszystkie mięśnie aż do bólu. Do tego wrażenia potęguje ostra, doskonała muzyka, nad którą czuwał cały sztab doświadczonych mistrzów dźwięku, mających w dorobku takie hity jak: „Matrix”, „Tomb Rider” czy „Wings of Honneamise”. Mówiąc w skrócie, „Appleseed” to komiksowe kino akcji nowej generacji i najwyższej klasy, które doceni każdy wytrawny amator mocnych wrażeń.

Appleseed to wyjątkowy mix animacji 3D i 2D, w której japońscy animatorzy osiągnęli prawdziwe mistrzostwo. Produkcja ta natychmiast została okrzyknięta pierwszym na świecie real-life-CG-anime. Cały projekt kosztował 10 milionów dolarów (to wybitnie dużo jak na produkcję animowaną z tamtej części świata, to tak jak by Amerykanie wydali na film 200 mln) i trzeba przyznać, że budżet nie został zmarnowany. Na ekranie widać każdego wykorzystanego centa. Pomijając jednak te wszystkie fajerwerki, „Appleseed” jest ponadto produkcją, która zwiastuje nadejście nowych czasów dla kina animowanego, kina które nareszcie widocznie zaczyna wychodzić poza pop-kulturową szarą strefę i stawać do walki na równych prawach z filmami aktorskimi. Japońscy twórcy filmów animowanych zawsze pod tym względem wyprzedzali resztę świata, produkując już dawno temu takie kultowe już cudeńka jak: „Akira” czy nie mniej sławny „Ghost in the Shell” (którym m.in. inspirowali się bracia Wachowscy, kręcąc „Matrixa”). „Appleseed” z całą mocą wszedł do tego ekskluzywnego grona i to nie tylko dzięki nowoczesnej i arcyatrakcyjnej formie w jakiej go podano, ale także dlatego, iż jest on nieprzeciętną ekranizacją komiksu-powieści autorstwa Masamune Shirow, twórcy na którego podstawie prozy komiksowej stworzono dwie pełnometrażowe części osławionego „Ducha w pancerzu”. Zresztą, należy tutaj zauważyć, iż fakt ten bardziej tej produkcji przeszkadzał, niż pomógł, gdyż w tego typu sytuacjach nie można uciec od wysokich oczekiwań, a zatem od porównań i wytykania różnic, często uznawanych za błędy. Tymczasem porównania na niewiele się tu zdadzą, gdyż „Appleseed” jest inny od swoich wielkich kolegów, ponieważ tworzy nową jakość, lub też bardziej precyzyjnie rzecz ujmując – wytycza nowy kierunek. Nie da się ukryć, iż twórcy pracowali pod dużą presją, gdyż premiera „Appleseeda” zbiegła się w Japonii z premierą równie gigantycznej produkcji, a mianowicie z drugim filmem kinowym „Ghost in the Shell”, dzieła mającego stać się wielkim następcą swego sławnego poprzednika. Twórcy „Appleseeda” mieli nie lada orzech do zgryzienia, ale jak widać, poradzili sobie z nim całkiem nieźle, zważywszy chociażby na fakt, że w chwili obecnej znajdują się w produkcji dwie kolejne części zaplanowanej wcześniej trylogii. Pierwsza część jednak stanowi całkowicie zamkniętą historię i nie należy się obawiać, iż po jej obejrzeniu odczujemy niedosyt. Jednocześnie jednak należy pamiętać, iż to zaledwie początek opowieści.

Czego jeszcze można się spodziewać po tym filmie? Na pewno zawiłej i inteligentnej fabuły. Nie na tyle zawiłej, aby znudziła (w końcu jest to przede wszystkim kino akcji, a nie kryminał), ale wystarczająco złożonej i dynamicznej, aby zaintrygować i wciągnąć w świat XXII wieku. A zaczyna się całkiem niewinnie. Główna bohaterka, niezwykle sprawna blondynka o imieniu Deunan, weteranka wojenna i as oddziałów specjalnych, z niewiadomych powodów zostaje osaczona na targanych walkami miejskim pobojowisku i bez wyjaśnień odstawiona do Olimpu, supernowoczesnej metropolii i ostatniej ostoi pokoju i cywilizowanego życia na naszej planecie. To, zdawać by się mogło, nieistotne wydarzenie, kryje w sobie jednak tajemnicę, która sięga nie tylko mrocznej przeszłości Deunan, ale i samego Olimpu. Sieć dramatycznych intryg natychmiast zaczyna zagęszczać się wokół dziewczyny, a ona sama staje się obiektem zamachów i zainteresowania najbardziej liczących się w mieście osób. To jest jednak zaledwie zapowiedź o wiele bardziej dramatycznych wydarzeń.

Olimp – miasto-utopia, metropolia marzeń, miejsce gdzie gatunek ludzki miał nareszcie odnaleźć spokój i bezpieczną egzystencję. Tą oazą ludzkiego geniuszu zarządza bajecznie zaawansowany technologicznie komputer GAJA, nad którym pieczę sprawuje Wielka Rada, grupa dziwnych starców, którzy zdają się wiedzieć więcej niż skłonni są wyjawić. Nie mniej zagadkową personą jest również Atena, osoba stojąca na czele organizacji AEGIS i wykazująca równie zagadkowe, co niezdrowe zainteresowanie osobą Deunan. Z całą sprawą zdaje się mieć ścisły związek fakt, iż większość mieszkańców Olimpu stanowią bioroidy, genetycznie modyfikowani ludzie pozbawieni emocji i możliwości rozmnażania się. Czy Deunan zdoła na czas zorientować się, co te wszystkie elementy mają ze sobą wspólnego?

Jedno jest pewne – takiego kina akcji polscy widzowie jeszcze nie widzieli. Film robi piorunujące wrażenie i z pewnością wgryzie się w pamięć wszystkim, którzy zdecydują się wybrać na kinową projekcję. Sceny walk zrobotyzowanych oddziałów, pojedynki z cyborgami-zamachowcami, akcje oddziałów specjalnych w zgiełku supernowoczesnej metropolii – to najlepsze sceny animowanej akcji, jakie kiedykolwiek nakręcono w historii kina.





zrodlo:anime-gate.pl